piątek, 21 lutego 2014

Wstęp

     Szłam do szkoły słuchając muzyki - nic wyjątkowego, tak było w każdy wtorek od kilku lat. Nagle usłyszałam, że ktoś mnie woła. Odwróciłam się.
     - Lucy ! - zauważyłam za sobą zdyszaną Katie, moją najlepszą przyjaciółkę.
     - Spokojnie, przecież wiesz, że zaczekam. - uśmiechnęłam się.
     - Dziękuje. - powiedziała doganiając mnie i próbując dotrzymać mi kroku.
Po około piętnastu minutach byłyśmy przy liceum. Przed szkołą zauważyłyśmy młodego chłopaka, około trzy lata starszego. Był ubrany w czarną, skórzaną kurtkę, czarne rurki, białą bokserkę i miał na sobie czarne okulary przeciwsłoneczne. Wyglądał naprawdę idealnie, był bardzo przystojny. Nie myśląc co robię poszłam w jego kierunku:
- Co Ty tu robisz? - zapytałam nie zwracając uwagi na to, że nawet na mnie nie spojrzał.
- Do mnie mówisz? - uśmiechnął się ukazując mym oczom rząd idealnie białych zębów.
- Nie widzę w pobliżu nikogo innego do kogo mogłabym mówić. - nie chciałam pokazać mu jak wielkie wrażenie na mnie zrobił.
- Spokojnie, słoneczko! - położył na mnie swoją rękę, ten gest chyba miał mnie uspokoić. Serce mi przyspieszyło, poczułam duszność.
- Zadałam pytanie.
- Z tego co wiem, to stoję. - chyba miał już dosyć tej gierki słownej.
Stałam tak chwilę, patrząc na niego.
- Czekasz na coś? - zapytał chamsko.
- Nie, ja.... to może ja już pójdę. - zająknęłam się i zestresowana zaczęłam się cofać szukając Katie, której nigdzie nie było. Najprawdopodobniej była znudzona czekaniem na mnie i poszła już do szkoły.
Nagle poczułam czyjąś dłoń na...swoim tyłku. Odwróciłam się i zauważyłam, że chłopak z którym wcześniej rozmawiałam stoi tuż za mną i się śmieje. Nie myśląc ani chwili dłużej wymierzyłam mu siarczysty policzek. Nie zarumienił się, ogólnie zareagował jakoś dziwnie. Uśmiechnął się, spojrzał w dół, po chwili znów na mnie. Nagle zbliżył się, wziął mnie na ręce i posadził na swoim motorze, który dopiero teraz zauważyłam. Nim zdążyłam zsiąść i uciec już jechaliśmy w takim tempie, że próbując zeskoczyć ryzykowałabym swoim życiem.
- Gdzie mnie zabierasz?! Ja powinnam być w szkole, idioto. - byłam przerażona, pewnie wyczuł to w moim tonie głosu.
- Uspokój się, wrócisz. - liczyłam na trochę dłuższą odpowiedź, albo chociaż bardziej dokładną..
- Jak ty się w ogóle nazywasz?!
- Sebastian. - uśmiechnął się.
Jechaliśmy coraz szybciej, a ja wciąż nie orientowałam się gdzie jesteśmy. Miałam nadzieję, że za chwilę wrócę do domu i nie będę mieć już nic wspólnego z tym dziwnym aczkolwiek przystojnym chłopakiem. Nie wiedziałam jednak, jak bardzo się mylę.

4 komentarze:

  1. Króciutkie,ale z nutką tajemniczości.Kompletnie nie wiem co się dzieje,ale to dobrze.Czekam na pierwszy rozdział z niecierpliwością.To takie niezwykłe.Pojawia się ktoś nieznajomy i porywa bohaterkę w niezwykłą podróż.Przynajmniej ja to tak zinterpretowałam.Poza tym,lubię imię Sebastian i wszelkie jego odmiany,więc tym bardziej mi się podoba.Dużo weny,słońce :3
    Jeleń
    (@ninjasan)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie się zapowiada :)
    Ta scena z "ucieczką ze szkoły" przypomina mi "3 metry nad niebem" :D
    Zostaje mi życzyć ci weny i powodzenia w pisaniu :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Super *-* Bardzo ciekawie się zapowiada, pisz dalej! :*
    Powodzenia, masz talent! :)

    OdpowiedzUsuń