#Lucy ( Lucy opowiada )
Nie mogłam w to uwierzyć. Jak mogłam do tego doprowadzić?! Czemu nie kazałam mu się zatrzymać?! No tak, kazałam, ale on oczywiście mnie nie słuchał! A teraz jesteśmy tu, gdzieś na jakimś pustkowiu. Po tym, że jest tak spokojny wnioskuję, że dobrze zna to miejsce. Tylko, że ja totalnie nie wiem jak stąd trafić do domu pomijając to, że rodzice pewnie już wiedzą, że nie byłam w szkole. Ile złego jeszcze spotka mnie przez tego pacana?!
- O czym tak myślisz? Masz bardzo śmieszną minę - powiedział z uśmiechem na twarzy.
- O Tobie i o tym jak wielkim idiotą jesteś.
- Przestań być taka chamska. Udajesz, że Cię nie obchodzę, a tak naprawdę jesteś jak wszystkie. Ulegasz mi.
- To inne Ci ulegają? Ciekawe.Może ja jestem inna? - zapytałam mając nadzieję, że mam rację pomimo tego, że moje serce cały czas przyspieszało gdy nasze oczy się spotykały.
- Wyjątkowa? Przestań. Co w Tobie wyjątkowego? - zmierzył mnie od góry do dołu - Czekaj. Może nie od razu wyjątkowa, ale cycki masz niezłe.. I tyłek też.- znów uśmiechnął się, a ja pierwszy raz w życiu stwiedziłam, że nienawidze czyjegoś uśmiechu.
- Ty też nie jesteś wyjątkowy. Zwykły debil.
Podszedł bliżej, stał tak blisko, że czułam jego oddech na swoich włosach. Cudownie pachniał, a ja myślałam wtedy tylko o tym jakich perfum używa.
- Skoro Cię nie obchodzę i jestem takim debilem czemu tak szybko oddychasz kiedy staję bliżej? Czemu robisz się czerwona?
- Przestań, okej?! Po prostu blokujesz mi dopływ świeżego powietrza. - uśmiechnęłam się do siebie wiedząc, że nic na to nie odpowie.
Tak jak myślałam on tylko odszedł dalej, a ja żałowałam, że nie sprzeczałam się z nim dłużej. Może stanąłby jeszcze bliżej? Po chwili skarciłam się w myślach, przecież nawet go nie znam.
- Palisz? - wyjął z kieszeni paczkę szlug i odpalił jedną. Nie zdążyłam zauważyć jakie, ale strasznie śmierdziały.
- Nie. Czemu to tak śmierdzi?
- Skręty, z domieszką. - uśmiechnął się.
- Aha. - udawałam, że wiem o co chodzi, ale tak naprawdę tylko się domyślałam, że to coś związanego z narkotykami. Zawsze wolałam alkohol od papierosów.
- Rodzice będą mnie szukać - oznajmiłam po chwili.
- Przecież wrócisz do domu.. - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Kiedy? Po co mnie w ogóle ze sobą wziąłeś?
- Chyba nie sądziłaś, że uderzysz mnie bez żadnych konsekwencji.
- Nic mi nie zrobiłeś. Tylko wywiozłeś mnie na to pustkowie. - wskazałam ręką dookoła chcąc mu to pokazać.
- A chcesz, żebym coś zrobił? - podszedł bliżej i teraz wyraźnie czułam jak bardzo od niego śmierdzi tymi szlugami.
- Nie. Odejdź, śmierdzisz.
Posłuchał mnie, odsunął się.
- Odwieziesz mnie już? - zapytałam z nadzieją.
- Wsiadaj.
Posłusznie wsiadłam na motor, po chwili Sebastian też już siedział. Odpalił i nim zdążyłam cokolwiek zrobić jechaliśmy w tempie, które kilka godzin temu mnie przerażało, ale teraz już byłam spokojna, bo wiedziałam, że zaraz wysiąde pod szkołą. Nie myliłam się, kilkanaście minut później byliśmy pod liceum. Zsiadłam, odwróciłam się do niego:
- To...cześć.
Nie odpowiedział mi, a ja poczułam się głupio. Po co ja w ogóle coś mówiłam? On mnie przed chwilą uprowadził. Odwróciłam się do niego tyłem i odeszłam przed siebie, a on stał tam jeszcze chwilę, najprawdopodobniej patrząc na mój tyłek. Idiota.
#Seba ( opowiada )
Normalnie zaliczałem takie jak ona.. Co w niej było takiego, co mnie tak do niej ciągnęło? Czemu nie mogłem jej mieć? Czemu nie mogłem potraktować jej jak inne - jak jednorazową przygodę? To idiotyczne. Zwykła, chamska, zbyt pewna siebie dziewczyna. Ale jednak coś w sobie miała, coś wyjątkowego - może była mądrzejsza od innych? Nie, przecież widziałem w jej oczach jak wahała się na słowo domieszka. Może troszkę ładniejsza? Nie, zdecydowanie to nie to. Nie była brzydka, ale wyjątkowo ładna też nie. Tyłek? Tak, fajny miała, ale nie chciałem jej robić krzywdy. Nie chciałem jej zaliczyć. Chciałem być tylko dla niej. Ale dlaczego? Chłopacy jak się o tym dowiedzą to się wkurzą. Ona nie może się niczego o mnie dowiedzieć.
Tylko czemu teraz jeżdżę po mieście i cały czas o niej myślę?
Cały czas zastanawiając się tym wszystkim podjechałem pod dom mojej byłej dziewczyny, Angie. Nie pukając do drzwi wszedłem do środka. Angie była w łazience, brała prysznic. Postanowiłem zaczekać, wiedziałem, że będzie warto, że się rozluźnię. Po chwili przede mną stanęła Angie, piękna blondynka w szlafroku. Podszedłem do niej, zacząłem namiętnie całować ją po szyi. Po chwili leżeliśmy już na łóżku, rozebrani. Wszedłem w nią powoli pomimo, że robiliśmy to już wiele razy - nawet po zerwaniu, korzystałem z tego, że nadal mnie kocha. Powoli przyspieszyłem tempo, a ona cicho pojękiwała. Wiedziałem, że jest jej dobrze. Mi z resztą też było. Po skończeniu szybko się ubrałem, wyszedłem z jej domu i znów wsiadłem na motor, żeby po chwili ponownie myśleć o Lucy.
Świetne :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem co dalej :D
Super rozdział :) Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńZ czymś mi się to kojarzy.W każdym razie,trafiłaś w mój gust.Czekam na nn c:
OdpowiedzUsuńJeleń
(@ninjasan)
Czadowy rozdział!
OdpowiedzUsuńJuż czekam z niecierpliwieniem na next.
Weny Ci życzę i szybko dodaj kolejny rozdział :*
Czekam, czekam i się nie mogę doczekać
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz nexta?
PS.: Zapraszam do mnie:
theredthreadofdestiny-myimagination.blogspot.com .